Jakby się ktoś zastanawiał, dlaczego nazwałam blog w kaloszach do ogrodu to ilustruję:
tak wygląda nasz trawnik, przy każdym najdelikatniejszym kroku woda się rozbryzguje dookoła
i warzywnik permanentnie zalewany, zmasowany atak ślimaków murowany.
Taka sytuacja ma miejsce prawie cały czas od kiedy stopniał śnieg. Na chwilę obeschło w czasie upałów na przełomie kwietnia i maja, a potem jak się zaczęły ulewy to na trawniku można ryż sadzić.
O jejku! Ty masz basen w ogrodzie! Jeszcze tylko słońce i się kąpać. U mnie też woda ze stawu wyszła, ale aż tak źle nie jest na szczęście. Życzę mnóstwo słońca! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń